Wici! Wici!!!

Friday, 11. March 2022

Wici! Wici! Słowiańska jedność i moc.

Ogień i dym nad słowiańską ziemią

Dym. Gryzie w oczy, osłabia czucie, zasłania widzenie. Zasłonę z dymu tworzy się wtedy, gdy chce się coś ukryć lub odwrócić uwagę od czegoś naprawdę bardzo ważnego.

Kiedy doszły mnie wieści o wojnie na Ukrainie, pomyślałem – dym. Ciekawe tylko o co tym razem chodzi, bo na pewno o coś chodzi i na pewno nie o to, o czym trąbią media.

Współczuję naszym słowiańskim braciom Ukraińcom, że stali się tego dymu ofiarą.

Współczuję naszym braciom Rosjanom, że kazano im rozpocząć bratobójczą walkę.

Słowianie. Jest nas w Europie prawie 300 milionów. Stanowimy najliczniejszą, najsilniejszą i najstarszą grupę narodów. Świetnie się ze sobą rozumiemy. Mamy podobne języki, podobne usposobienie i obyczaje. Kogokolwiek ze Słowian spotkasz, Białorusina, Rosjanina, Ukraińca, Czecha, Słowaka, Chorwata czy Bułgara - z każdym z nich czujemy się swojsko, jak z siostrą lub z bratem.

Mamy starożytną spuściznę kulturową. Na tej ziemi żyjemy od ponad 10.000 lat. To my zawędrowaliśmy do Indii jako Ariowie. To my stworzyliśmy podwaliny cywilizacji.

Władamy czarodziejskim językiem, który potrafi bezpośrednio wpływać na rzeczywistość. Nasze słowo niesie twórczą moc. Słowianie – ci, którzy władają mocą słowa. Nasza jedność to wielka moc. Nie jest to moc wojskowa. Nasza jedność to moc ducha. Moc serca.

Komuś, lub czemuś bardzo zależy na tym, żebyśmy tej mocy nie tworzyli, żebyśmy się ze sobą kłócili i walczyli. Lecz przecież bratobójcza walka nie jest i nigdy nie była naszym obyczajem! Słowianie, to ludzie w swej mocy szlachetni i łagodni. Chyba że… ktoś im zamąci w głowie i ich na siebie napuści. Historia tego napuszczania oraz osłabiania słowiańskiej mocy jest dość długa.

Obcy wpływ

Car Piotr Pierwszy wyjechał na 3 tygodnie do Niemiec. Zamiast po 2 tygodniach wrócił po 2 latach, w dodatku dziwnie odmieniony. Ten niegdyś bardzo dobrze wykształcony człowiek teraz kiepsko mówił i pisał po rosyjsku, nie poznawał swoich przyjaciół i współpracowników. Jego siostrę, która nie chciała samozwańca uznać, powieszono, zaś żonę z synkiem wysłano do klasztoru. Dziwne zachowanie, prawda? Co więcej nowy car zaczął tępić staroruskie obyczaje i wprowadzać niemiecki styl życia. Wielu Rusinów, zwłaszcza tych starych i mądrych, którzy mogliby się przeciwstawić, straciło przy tym z woli cara życie.

Kolejny wpływ osłabiający słowiańską moc – caryca Katarzyna II. W rzeczywistości Sophie Friederike Auguste von Anhalt-ZerbstNiemka, księżniczka anhaldzka urodzona w Szczecinie. Żona cara Piotra III, w rzeczywistości księcia Holsztynu, Karla Petera Ulricha von Holstein-Gottorp. Poprzez zamach stanu obaliła i zamordowała swego królewskiego małżonka, żeby samowładnie objąć tron Rosji. Postać ta zapisała się jak wiemy tragicznie w historii naszego narodu.

W czasach już prawie współczesnych po raz trzeci w Rosji odcisnął się silny niemiecki wpływ. Na początku kwietnia 1917 roku specjalnym pociągiem wyprawiono z Niemiec do Rosji Włodzimierza Ilicza Lenina. Nie mam pojęcia kim z urodzenia był sam Włodzimierz Ilicz, ale jak się patrzy na jego dziwną, spiczastą twarz, to ma się pewność, że Słowianinem to on nie był. W dodatku trudno w tej twarzy odnaleźć zbyt wiele typowych cech ludzkich, ale to już dalsza historia, do której za chwilę dojdziemy.

Tu przeczytasz więcej o podróży Lenina z Niemiec do Rosji

Skutkiem tej tragicznej wyprawy Rosja pogrążyła się w chaosie domowej wojny i wpadła pod jarzmo bolszewickiego komunizmu, który przecież nie w Rosji został wymyślony. Marks i Engels, ojcowie tej szaleńczej doktryny, nie byli w najmniejszym stopniu Słowianami…

Pod koniec lat 30-stych tajne służby rewolucyjnej Rosji (NKWD) i faszystowskich Niemiec (Gestapo) ściśle ze sobą współpracowały. W końcu 23 sierpnia 1939 roku podpisano pakt Ribbentrop Mołotow, IV rozbiór Polski. Znów tragiczna w skutkach obcy wpływ na słowiański świat.

Na koniec całkiem współczesny wątek. Obecny przywódca Rusi, był wysokim oficerem KGB w…NRD. KGB znana była z bardzo skutecznego prania i urabiania mózgu. Jeśli dodać do tego wpływ wschodnioniemieckiej STASI, cóż, wynik może być zaiste piorunujący.

Pragnę zwrócić uwagę, że już od kilku wieków Ruś nie jest rządzona przez Rusinów. Stąd jej agresywne i trudne do przyjęcia zachowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że Rusini, a przynajmniej większość z nich, nadal są Rusinami, naszymi braćmi, z którymi łączy nas wspólnota ducha. Ci bracia również cierpią ucisk. Są też pod przymusem wysyłani na bezsensowne wojny.

Byłem w Rosji i na Białorusi kilka razy. Ludzie jak wszyscy Słowianie. Dobrzy, serdeczni, uczynni, gościnni. Zawsze czuję się z nimi swojsko i dobrze. Z władzą zaś… cóż, z tym jest gorzej.

Nie chcę też tworzyć wrażenia, jakoby gnębiące Ruś zło było pochodzenia niemieckiego. Znam wielu Niemców, cenię ich i szanuję, z niektórymi się przyjaźnię. Jako jednostki, są dobrzy, uczciwi i odpowiedzialni. Jako społeczność gubi ich czasem zbyt mocna skłonność do ulegania zbiorowej hipnozie. Jednak to nie oni tę hipnozę tworzą.

Przyjrzyjmy się zatem tym, którzy tę hipnozę tworzą. Kim są?

Ooo, tu otwiera się prawdziwa puszka Pandory…

Ludzie bardzo często nie są świadomi, że stają się pionkami w ręku istot znacznie bardziej przebiegłych i potrafiących wpływać na ciągi zdarzeń. W dodatku z wszechświatowym rodowodem. Zacznijmy jednak od początku.

 

Trzecia Światowa

Trwa wojna. Trzecia. Światowa. Nie zaczęła się na Ukrainie. Zaczęła się 17 listopada 2019 roku w Chinach. Dokładniej w Wuhan. To tam rzekomo przypadkiem wypuszczono rzekomo śmiertelnie groźnego wirusa. Stworzono sztuczne zagrożenie, które stało się pretekstem do masowego ograniczenia wolności praktycznie całej ludzkości.

Tu odwołamy się do starej, dobrze wypróbowanej Heglowskiej zasady sprzeczności. Stwórz zagrożenie. Czekaj na odpowiedź. Jeśli powstanie wystarczająco dużo strachu i zamieszania, ludzie nie tylko przyjmą rozwiązania, które ograniczają ich prawa, ale wręcz będą o nie błagać. Zasada ta sprawdziła się doskonale. Cały świat został objęty ciężkimi ograniczeniami, nawet tam, gdzie nie miały one najmniejszego rozumnego uzasadnienia. To był prawdziwy początek wojny. Wojny przeciwko wszystkim ludziom.

Pierwsze dwie wojny toczyły się w wielu miejscach, ale nigdy nie objęły swym zasięgiem całego świata.

Obecna toczy się na całej Ziemi i skierowana jest przeciwko całej ludzkiej rasie. To wojna, w której stawką jest zachowanie tożsamości, wolności i prawa do samostanowienia.

Kierują ją istoty w maskach. Widzicie ich codziennie – w telewizji (jeżeli ktoś ją jeszcze ogląda), w internecie, na plakatach. Część z nich to ludzie, ale nie wszyscy.

Są sowicie opłacani. Wielu działa pod przymusem, nie zmienia to jednak tego, że stoją po stronie uciskających.

Za tymi, których widać (z powodu maski jedynie częściowo), stoją ci, których nie widać, a którzy tworzą tak zwany rząd światowy. Zdawałoby się, że to oni właśnie ciągną za wojenne sznurki – ale tak nie jest. Za mało widzialnymi ludźmi stoją jeszcze mniej widzialni nie-ludzie.

Są to istoty przebiegłe i wyrachowane. Mają zdolność dokładnie zamierzonego i długofalowego wpływania na rzeczywistość. Nigdy nie działają żywiołowo. Nie kierują się też uczuciami. Po prostu ich nie mają.

Są mistrzami oszustwa i ułudy. Rozsiewają fałszywe przekonania. Wielu dobrych i ufnych ludzi dało się zwieść temu, co nieuczciwie nagłaśniają. Wielu działając w dobrej wierze, podpisało cyrograf i przyjęło w siebie ich piętno. Każdy, kto owo piętno przyjął, podpisał, że bierze je na własne ryzyko. Sprytne i oszukańcze.

Należy jednak pamiętać, że cyrograf, jak każdy dokument, podpisany w drodze oszustwa, jest w ostatecznym rozrachunku nieważny. Ci, którzy do tego oszustwa usilnie nakłaniają, bardzo dobrze o tym wiedzą.

Sprzeczność obecnej sytuacji polega na tym, że dobrzy i uczciwi ludzie, nie potrafili dotąd uwierzyć, że ci, którym ufali, postanowili ich oszukać. Podobnie jak trudno przyjąć, że ludźmi mogą kierować nie-ludzie, oraz że wielu spośród tych, których widzimy i słyszymy, są do ludzi zaledwie podobni.

Pierwszą podstawą oszustwa jest powszechne założenie, że to ludzie wybierają swych odpowiedzialnych przedstawicieli w rzekomo wolnych wyborach. Ciekawe, że kiedy stworzone zostało sztuczne zagrożenie zakażeniem, wszyscy owi rządzący, niezależnie od poglądów, jak jeden mąż stają po stronie uciskających i posłusznie jak baranki wykonują wszystkie narzucone im rozkazy.

Prowadzi to do prostego wniosku. W rozgrywających się na świecie burzliwych wydarzeniach, rządzący to kukiełki. Jedne tupią nogami, inne machają karabinem, jeszcze inne udają dobrych wujków i zbawców. Wszystkie one są pociągane za sznurki tworząc uprzednio dobrze zaplanowaną grę.

Na skutek oporu ludzi, w części państw nie udało się dotychczas wprowadzić pełnego zamordyzmu. Ciekawe, że na krótko przed wybuchem zamieszania na Ukrainie, rzekome zagrożenie zakaźne zaczęło nagle znikać z szerzących strach środków przekazu. Teraz zaś władcy kukiełek zaplanowali skrócenie nitek, na których kukiełki tańczą.

Proszę pamiętać, że kukiełki nie robią niczego bez uprzedniego dokładnego uzgodnienia ze swymi mocodawcami. Wszystko jest zaplanowane, nawet wtedy, gdy wydarzenia na świecie przybierają wybuchowy kierunek. Obecnie kukiełki dostały nowe zadanie. Stworzyć ostrą sprzeczność, wywołać ogień i dym. Przyjrzyjmy się zatem czemu ten dym może służyć. Gdzie szukać?

Na pewno nie tam, gdzie skierowana jest cała uwaga świata. Rzecz zaś dla najbliższej przyszłości tego świata najważniejsza, rozgrywa się spokojnie i bez większego rozgłosu w... Szwajcarii. To tam właśnie zaplanowano kongres WHO, na którym według przyjętego wcześniej zamierzenia, ponad 190 państw członkowskich miałoby na wypadek zagrożenia zakażeniem, dosłownie i bezwarunkowo przyjąć zwierzchnią władzę WHO nad swymi rządami lokalnymi. Bardzo przebiegłe.

 

 

Publikując ten film nie opowiadamy się za żadnym stronnictwem. Po prostu popieramy ludzi rozsądnie mówiących.

 

Wojna, ta na Ukrainie, choć nie wybuchła przypadkiem, oczywiście toczy się naprawdę. Niesie za sobą ofiary niewinnych, dobrych ludzi. Władcy kukiełek uwielbiają ofiary z niewinnych, dobrych ludzi. Należy tym ludziom pomagać, każdy tak, jak potrafi. Nasi bliscy też pomagają uchodźcom.

Zawsze gdy coś ważnego się dzieje, internet huczy od wiadomości. W wartkim strumieniu płyną płotki, karpie, złote rybki, ale też groźne węgorze elektryczne, piranie i mureny. Uważajcie co płynie. Złotej rybce warto się przyjrzeć, do tych groźnych lepiej się nie zbliżać. Jeżeli ktoś Wam usiłuje wmówić, że ta wojna jest z takiego czy innego powodu uzasadniona, że służy wytępieniu jakichś rzekomych mafijnych struktur, to wyraźny znak, że trafiliście na piranię lub na elektrycznego węgorza. Nie ma na świecie takiej wartości, która uzasadniałaby napaść, a ci, co takie wieści rozpuszczają powinni się leczyć.

Do płonącego ognia nie należy dolewać oliwy, a czynimy to ulegając psychozie strachu lub wzbudzając w sobie nienawiść do którejś z wplątanych w konflikt stron. Władcy kukiełek żywią się strachem. Im więcej go wytworzą, tym bardziej się sycą. Nie idźmy więc w tą stronę. Zamiast tego przeciwdziałajmy temu, co pod zasłoną dymną jest planowane.

Tu można podpisać petycję sprzeciwu wobec traktatu WHO

Przede wszystkim zaś twórzmy spokój. Nie osiągniesz go gorączkowo wpatrując się w medialne doniesienia, które przede wszystkim podsycaniu strachu służą. Zamiast klikać w kolejną straszną wiadomość, poświęć czas wewnętrznej równowadze. Wyłącz się z obiegu ciężkich uczuć, odnajdź spokój w sobie. Masz go mnóstwo. Przekaż go do pola ludzkiej świadomości, gdyż tam właśnie Twój spokój i Twoja równowaga są najbardziej potrzebne.

 

Kim są władcy kukiełek

W XVIII i XIX wieku wprowadzono do ludzkiej myśli filozoficznej racjonalizm, który w swej skrajnej, uprawianej dziś powszechnie postaci, zaprzecza istnieniu wszystkiego co niewidzialne lub niemierzalne. W myśl radykalnego racjonalizmu duchów nie ma. Nie ma też bogów, aniołów, duchów przyrody, diabłów, demonów i wszelkich stworzeń nie przejawiających się namacalnie.

Mam taką właściwość, że wszystkie te istoty, których rzekomo nie ma, z różnych powodów do mnie przychodzą. Czasami mam możliwość z nimi porozmawiać. Spotkania z tymi, którzy są narzędziami do uzależniania i zasnuwania rozumu ludzi są najmniej przyjemne. Głównie dlatego, że są to istoty względem ludzi poważnie upośledzone. Owszem, są nadzwyczaj przebiegłe, ale ich zdolności są bardzo odległe od mądrości wywodzącej się ze świata ducha. Mądrość ducha i serca - tworzy. Przebiegłość, którą te istoty władają - niszczy. Jeszcze jedna przykra cecha. Nie mają uczuć. Ile byś im nie tłumaczył czym są uczucia, nie są w stanie tego zrozumieć. Robią doświadczenia na ludziach, bardzo chcąc to pojąć, ale im się nie udaje. To tak, jakbyś komuś, kto nigdy nie widział kolorów, próbował wyjaśnić czym jest kolor czerwony. Lub komuś, kto nie potrafi czuć zapachów próbował opisać cudowną woń kwiatu. Daremny trud.

Mają szarą skórę, długie, chude kończyny, ciemne oczy. Mają jednak umiejętność, którą ludzie jakiś czas temu utracili. Potrafią przyjąć inny kształt. To rodzaj złudzenia, ale w tym akurat są dobrzy. Dla niewprawnego oka dość skutecznie mogą przyjąć postać człowieka. Spotkanie takiego osobnika w postaci ludzkiej jest jeszcze mniej przyjemne i nikomu tego nie życzę.

Nie będę się zatrzymywał na tym temacie zbyt długo, gdyż nie prowadzi on w dobrą stronę. Warto natomiast wiedzieć, że istoty te nie są w tej grze najważniejsze. To są tylko nadzorcy nad ludzkim stadem. Pozbawieni uczuć, więc skuteczni.

 

Pracują w roli diabłów

Po stronie nadzorującej stoją też ci, których ludzie zazwyczaj określają mianem diabłów. Niesłusznie. Miałem kiedyś sposobność porozmawiać z pewnym wysoko postawionym „diabłem”. Nie prosiłem się o to. Był on sprawcą pewnego groźnego wypadku, więc siłą rzeczy został przywołany do odpowiedzialności. Zastanowił mnie jego wygląd. Duży, barczysty, silnie zarośnięty, z jednym, świecącym na czerwono okiem. Rozmowa służyła wyjaśnieniu okoliczności wypadku. Zapytany przedstawił się swym diabelskim imieniem (znacie je, lecz nie będę go używał), po czym zakrzyknął butnie:

- Nie masz nade mną władzy!

- Mam! – odpowiedziałem, ukazując mu przymioty, którymi dano mi zarządzać.

Zdziwienie. Zastanowienie. Po chwili zmieszanie i zrozumienie.

Okazało się, że imię, które wyjawił nie jest jego przyrodzonym imieniem, zaś istota ta wcale nie jest diabłem. Jest… cyklopem. Kiedyś, baaaardzo dawno temu znaliśmy się, a ponieważ nasze królestwa żyły ze sobą w przyjaźni, cała jego wściekłość nagle wyparowała. Okazało się, że owszem, robi za diabła, ale wcale mu się ta robota nie podoba i gdyby tylko miał możliwość, to by ją rzucił. W pradawnych czasach cyklopy w swych kuźniach wyrabiały czarodziejskie amulety oraz cudowną broń przeciw potworom. Zapewne jest to praca ciekawsza niż szkodzenie ludziom.

Na odchodnym mój rozmówca powiedział coś, czego długi czas nie mogłem zrozumieć.

- Nieźle się urządzili, ci z wnętrza Ziemi, waszym kosztem. Najtrudniejsze są transporty, które cały czas wysyłane są na Aszun.

- Ale ten kontrakt można odwołać! - dodał na koniec, po czym zniknął

Te słowa były dla mnie przez kilka lat tajemnicą. Aż do czasu, gdy poddałem się dobrowolnie hipnozie. Nigdy tego wcześniej nie robiłem, gdyż bardzo dbam o duchowe zdrowie. Tym razem hipnoza zapewniała mi całkowitą władzę nad sobą zaś osobie prowadzącej ufałem.

 

Dzieje z planety Aszun

Szukając rozwiązania spraw doczesnych hipnoza przeniosła mnie… na Aszun. W tamtym czasie była to planeta piękna i wysoko rozwinięta. Nie było tam jednak tak wiele wody, jak na Ziemi. Pierwsze, co w jej krajobrazie zobaczyłem, to piramidy. Było ich dużo, świeciły łagodnym złotym blaskiem.

Zdarzyło się jednak coś, co uderzyło w tą spokojną planetę niczym grom. Urodził się męski potomek władców, imieniem Marduk. Zrodził się w dramatycznych okolicznościach z pasji i z burzy. Nic dziwnego, że jego przyjściu na świat towarzyszyła prawdziwa, gwałtowna burza. Pasje i burze rządziły całym jego życiem, wywołując nieustający głód - władzy i środków. Szła za tym skłonność do ryzykownej gry celem ich zdobycia. W ludzkim świecie nazywamy tą skłonność hazardem. Gwałtowna namiętność Marduka odcisnęła swe piętno nie tylko na Aszun, skąd pochodził jego ojciec, ale również na Ziemi, gdyż z Ziemi pochodziła jego matka. To właśnie Ziemia, za swe piękno, miękkość i miłość, została najbardziej zniewolona.

Prowadząca sesję hipnotyczną Aneta przeniosła mnie do kolejnego istotnego punktu w czasie i przestrzeni. Tym razem zobaczyłem kosmiczny statek. Ogromny, z bardzo liczną załogą. Był w nim Marduk. Byłem też i ja. Choć duchowo różniliśmy się od siebie jak dzień i noc, pochodziliśmy z jednego rodu, więc łączyły nas więzi krwi. Mieliśmy równą rangę, lecz jemu przysługiwało prawo starszeństwa. W tamtych czasach i w tamtej kulturze była to zasada nadrzędna, której nikt nie naruszał.

- Czy jesteście Anunaki? - spytała Aneta.

- Nieee – odpowiedziałem z wyraźnym niesmakiem - Oni mu tylko służą.

Co się dzieje?

- Próbuję go powstrzymać przed tym, co chce zrobić z Ziemią... Bezskutecznie…

Co takiego Marduk zrobił nie zostało mi ukazane, gdyż dalsza wizja się rozwiała. Wiem jedynie tyle, że w końcu na tej pięknej, lecz zniewolonej planecie osiadłem.

Wielu z nas pochodzi z odległych światów. Jeżeli ogarnia Cię tęsknota, gdy patrzysz w gwiazdy, lub czujesz trudne do opisania poruszenie na widok piramid, zapewne właśnie i Ty do tej gwiezdnej rodziny należysz. Zastanawiasz się może z jakiego powodu znalazłeś się akurat tu, na Ziemi. Każdy miał po temu inne powody. Jedno wydaje się być oczywiste. Wiele wieków temu wzięliśmy udział we wszechświatowej rozgrywce pomiędzy światłem i cieniem i tu, właśnie na tej planecie, gra ta ma swe kluczowe rozwiązania.

 

Dlaczego Słowianie?

Swą wyjątkowość zawdzięczają odziedziczonym po swych boskich przodkach genom oraz Słowiańskiemu Językowi Czarów. Mowa Słowian należy bowiem do tych rzadkich i wyjątkowych języków, które są rozumiane przez zamieszkujące Ziemię od pradziejów duchy przyrody. Poprzez łączność z duchami przyrody i z podległymi im żywiołami, mamy wrodzoną zdolność do czarownie łatwego wpływania na rzeczywistość. Ci, którzy stoją po stronie cienia, bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę. Dlatego właśnie tak się boją słowiańskiej jedności i mocy.

Słowiański Język Czarów to temat zbyt obszerny, aby go w kilku zdaniach ująć. Dajemy jednak Słowo, że wkrótce to dogłębnie przedstawimy. Na dziś prosimy zauważyć, że przesłanie, które czytasz zostało mocno odchwaszczone z większości słów obcych. Dlatego trafia wprost do serca.

 

Zatrzymać łańcuch dostaw

Czym są transporty na Aszun? Można się domyślać, że chodzi o siłę tworzoną przez niskie uczucia. Strach, niepokój, beznadziejność, rozpacz, nienawiść - śledząc obecne wydarzenia możemy być pewni, że transporty wysyłane na Aszun są obfite. Sądząc zaś z tego, co przygotowuje się za plecami (kongres w Szwajcarii), mocodawcy dążą do jeszcze większego zniewolenia planety.

Czy możemy to zatrzymać? Tak. Już teraz zatrzymaj transporty płynące od Ciebie. Nie daj się unieść fali strachu i beznadziejnych uczuć. Bądź pewny i potężny. To Ty tworzysz rzeczywistość. To Ty jesteś oparciem. Ty wyznaczasz kierunek. Nie musisz wychodzić na mównicę. Ci, którzy oparcia potrzebują, wyczują Twą siłę na odległość. Swoją pewnością dajesz im jasny kierunek.

Moja gwiezdna siostro, mój gwiezdny bracie. Twoja siła i pewność to światło, które jest jasno widoczne we wszechświecie. Choć w ludzkiej populacji nie jesteśmy najliczniejsi, nasze promieniowanie jest wielokrotnie silniejsze i wszyscy, naprawdę wszyscy, którzy tą grę prowadzą, się z tym liczą.

 

Jare Gody

Za parę dni wiosenna równonoc – Jare Gody. To starożytne święto przypada w tym roku na niedzielę 20 marca. Dokładna godzina równonocy to 16:33 czasu środkowoeuropejskiego. To ważny czas. Jest kilka takich dni w roku, kiedy otwierane są międzywymiarowe bramy. Te bramy Słowianie nazywali Kołowrotem. Koło-wrota, koliste wrota. Gwiezdna brama, która łączy nas z ze Wszechświatem i z ogromną ilością wymiarów.

W 2022 roku są 4 dni kiedy kołowrót zostaje otwarty najmocniej:

Jare Gody (wiosenna równonoc), 20 marca godzina 16:33

Noc Kupały (letnie przesilenie), 21 czerwca godzina 05:32

Dożynki (jesienna równonoc), 23 września godzina 03: 03

Szczodre Gody (zimowe przesilenie), 21 grudnia godzina 22: 47

Podczas jednego z takich dni miałem niecodzienną wizytę. Pojawiła się istota z gatunku tych, których mój poprzedni rozmówca określił „nieźle się urządzili, ci z wnętrza Ziemi”. Był to czarny anioł. Jak wiecie, część aniołów przeszła kiedyś na stronę cienia. Przyszedł po coś. Chciał, aby go przepuścić przez Kołowrót. Innymi słowy miał wielką ochotę stąd uciec. Odpowiedziałem, że nie mam takiego prawa, aby go przepuścić, więc odszedł z kwitkiem.

Ciekawe dlaczego chciał uciec? Może wcale nie jest im już tutaj tak dobrze? Skoro szukał Kołowrotu, żeby nawiać, to znaczy że Kołowrót naprawdę działa. Skorzystajmy z tego.

W najbliższe Jare Gody połącz się z Twoją gwiezdną rodziną. Stań mocno po stronie światła. Wyślij do Wszechświata wiadomość, że jesteś świadomy i gotowy. To najlepsze, co możemy zrobić.

"Ten kontrakt można odwołać!"

No to go odwołajmy!!!

Stańmy w jedności jak dawni wojowie!

Niech te wici trafią do odpowiednich istot.

 

My, wraz z przyjaciółmi spotykamy się przy ognisku. Będziemy tańczyć i śpiewać Pieśń Wolnych Ludzi, „Dancer Encore” – po polsku. To piękna wyzwalająca pieśń. Zachęcamy do współudziału. Gdziekolwiek jesteście. Gdziekolwiek możecie się spotkać. Niech w całej Polsce zapłoną ogniska wolności i pokoju.

 

 

Dziękujemy z całego serca naszym braciom Ukraińcom za hart ducha i odwagę!

Dziękujemy również braciom Rusinom, za to, że wielu z nich odmawia walki w złej sprawie!

 

Jeżeli Wici poruszyły Twe serce, przekaż je innym!

Newsletter

Enter your e-mail, we will inform you about new articles

e-mail: contact@violetflame-merkaba.com

tel: +44 1158880510

We call back if we miss your call. Skype: violetflame-merkaba