Ślady energetyczne w psychice i ciele

Tuesday, 23. October 2012

Zmiany w DNA

Obce kody są niczym ciemna nić, oplatująca świetliste DNA tak ściśle, że podczas codziennej aktywności niemal nie sposób ich odróżnić. Traktujemy je jako nasze własne, tymczasem nieświadomie realizujemy cudze wzorce i potrzeby...

 

Piotr, fizykoterapeuta pisze:

 

Michale!

Od ponad roku czytam Ciebie i śledzę stronę, w zasadzie od kiedy u mnie rozpoczęła się rewolucja, a w zasadzie demolucja bo demoluję wszystkie moje wyobrażenia, nagromadzone dogmaty i wierzenia. Chyba mija rok jakoś na dniach. Od około roku nie jem mięsa a od pół roku niczego pochodzenia zwierzęcego. Z początku nie było to z pobudek moralnych lecz bólowych bólowych. Moje ciało po spożyciu mięsa reagowało bólem w zależności od tego, co zjadłem. Jako terapeuta czaszkowo - krzyżowy (jedna z metod pracy w fizjoterapii) obserwowałem jak ta informacja o zabiciu i cierpieniu zwierząt wtapiała się i zapisywała w moim ciele.

 

W zależności co zjadłem: ryby objawiały się cystami energetycznymi w obrębie czaszki, wieprzowina cystami w obrębie kości podgnykowej, drób przeważnie okolice mostka i obojczyków, wołowina najczęściej w okolicy śledziony w lewym podżebrzu, produkty mleczne albo na żołądku albo w okolicach jelita cienkiego. Samych cyst na początku nie czułem tylko ich konsekwencje napięciowe/bólowe w ciele. Gdyby nie moja Anna, która usuwała mi te cysty, to bym chyba tego okresu nie przeżył. Często przy usuwaniu cyst towarzyszyły mi emocje tych zabijanych zwierząt w zależności od tego czym i jak zostały zabite.

Zauważyłem że z każdym dniem jestem coraz bardziej wyczulony na te informacje o cierpieniu. Wystarczy parę kropel smalcu np. w zupie (pobyt u rodziny) i po kilkunastu minutach zaczynam już zauważać że coś jest nie tak. To jeszcze w miarę mogę kontrolować (mniej wyjazdów do rodziny). Natomiast ostatnio po wypaleniu jakiegoś gatunku cygaretek (dym mnie jakoś uspokaja - palę raczej ceremonialnie), rzuciło mną dosłownie - podczas uwalnianie energii z cyst działy się jakieś chore rzeczy z zabijaniem i cierpieniem. Ostatnie 3 dni były czarną bólową dziurą. 20 godzin przeleżałem prawie nieruchomo, bo tylko taka pozycja przynosiła mi ulgę. Jutro już będzie w porządku.

 

Piszę o tym wszystkim bo nie ogarniam tego. Czuję się całkowicie bezbronny wobec tych energii. Nie wiem jak się mam chronić - z każdą następną cystą jest coraz intensywniej - coraz większy sprzeciw czuję - tylko że moje ciało fizyczne ma ograniczenia zdolność, pewien bufor.

Czy możesz mi dać jakiś kierunek, na co mam popatrzeć, na co zwrócić uwagę, z czym popracować? Moje wspomnienia i doświadczanie tego bólu to coś, co rozumiem i akceptuje to ale to wszystko tak bardzo przyśpiesza... I jest tak bardzo intensywne!

 

Nigdy nie używałem żadnych praktyk, mantr, jogi itp, przynajmniej nie w tym życiu. To się poprostu rok temu zaczęło dziać.

Piotrze,

Bardzo Ci dziękuję za ten ciekawy list. W pełni zgadzam się z Twoimi odczuciami. Przytoczę tu przykład z własnego doświadczania. Kilka tygodni temu byłem fizycznie mocno osłabiony. Wpadłem na pomysł, żeby się wzmocnić i kupiłem sobie kawał sera z niebieską pleśnią. Niemal natychmiast coś się do mnie przykleiło. Był to jakiś wszczep w rdzeniu kręgowym, na poziomie czakry podstawy - paskudny i trudny do usunięcia. Wywoływał natręctwa myślowe i niezdrową nadpobudliwość seksualną. Miotało mną przez kilka dni. Byłem zdumiony, bo niespodziewanie przykleiły się do mnie rzeczy, które dawno miałem załatwione. Dopiero gdy wpływ sera zanikł, wróciłem do równowagi. Więcej takiego eksperymentu nie zaryzykuję.

 

Mniej więcej podobnie wygląda sprawa z alkoholem. O ile jakieś 2-3 lata temu zdarzało mi się wypić kieliszek dobrego jakościowo wina, tak teraz każda ilość alkoholu całkowicie rujnuje cały mój energetyczny system i bardzo wyraźnie to odczuwam. W związku z tym zrezygnowałem z alkoholu całkowicie.

 

Nigdy nie paliłem, ale palenie to paskudztwo, niezależnie od tego, czy robi się to nałogowo, czy ceremonialnie. Ten dym Cię wcale nie uspokaja – w każdym razie nie Ciebie, lecz wirusa, który jest w Twój system wszczepiony. Gdybyś wirusa nie miał, czułbyś że ten dym straszliwie śmierdzi i truje. Wcale nie uspokaja, tylko drażni. Zaciągając się dostajesz nagłe wstrzyknięcie danych ze świata, w którym uwierz mi – nie chciałbyś przebywać. Wirus jest spełniony, a Ty cierpisz. Po co?

 

To, czego kiedyś po prostu nie czułeś, teraz będziesz odczuwał bardzo mocno. Takie czasy. W rzeczywistości to zawsze na Ciebie źle działało, tylko tego nie zauważałeś. Teraz Twoja wrażliwość wzrosła i zacząłeś to wyraźnie dostrzegać. Lepiej więc po prostu całkowicie z tego zrezygnować.

 

Najgorsze jest to, że jak się taki obcy kod przyczepi, to robi to tak sprytnie, iż myślisz, że to coś Twojego. Trzeba naprawdę wielkiej uwagi, żeby to dostrzec. Spójrz, to był tylko kawałek sera. Jakie kody przyczepiają się w wyniku jedzenia mięsa? Strach się bać...

 

Ogromna większość ludzi ma tego wszelkiego robactwa powszczepiane mnóstwo, niektórzy są tym dosłownie oblepieni. Nieświadomie realizują obce wzorce i są święcie przekonani, że to ich własne decyzje i własna droga życia. Są nawet gotowi za to umierać. Tymczasem za większością podejmowanych przez nich decyzji stoją pasożyty.

 

Obce, pasożytnicze kody, działają jak wirusy. Kiedy już opanują swojego żywiciela, dążą do zarażenia innych. Palacz będzie szukał towarzystwa na papierosa, pijak szuka kompanów do picia, zaś zjadacz mięsa nie zaśnie spokojnie, dopóki nie będzie miał pewności, że jego najbliżsi (mąż, żona, dzieci) robią dokładnie to samo. Zwłaszcza rodzice w stosunku do dzieci oraz dziadkowie w stosunku do wnuków, gorliwie i „bezinteresownie” dbają o to aby je obcymi kodami poczęstować. Zatem temu smalcowi w zupie zupełnie nie ma co się dziwić – to standard.

 

Należy też bardzo uważać na to co jesz i u kogo jesz. Ludzie pakują paskudne dodatki wszędzie, trzeba uważnie czytać skład na produktach oraz patrzeć na ręce tym, co dla Ciebie gotują. Najlepiej jednak gotować samemu. To kosztuje – wymaga czasu i uwagi. Jednak miotanie się z obcymi kodami i szukanie pomocy lub egzorcyzmów, kosztuje jeszcze więcej.

 

Przełożenie jest proste – im lżejsze i bardziej subtelne jest to co jesz, tym lżejszy program realizuje Twój umysł.

 

W czasie przejściowym nie jest wcale łatwo. Już przestajesz być człowiekiem, ale jeszcze nie jesteś istotą boską. Stoisz pomiędzy dwoma światami. Czasami jest ciężko, ale po prostu trzeba to przeżyć.

 

RÓŻNE DROGI KODOWANIA

Kodowanie wnika w nas wieloma kanałami, jedzenie to tylko jeden z nich. Ważny jest też dźwięk, słowo, obraz. Trzeba uważać czym swoją świadomość i podświadomość karmisz.

 

Tu jest bardzo ciekawy materiał na temat tego, jak oddziałują na nas dźwięki. Co prawda strona jest mocno religijna, ale z informacji tam podanych warto skorzystać.

Oto link: Dlaczego zmieniono strój instrumentów muzycznych...

 

******************

TAK ZWANA "DIETA OPTYMALNA"

A co z tak zwaną „dietą optymalną”? (To już pytanie od innego czytelnika). Wszak podobno można się w ten sposób wyleczyć z wielu chorób...

 

To prawda, że u osób które wybrały ten bardzo drastyczny sposób odżywiania, następuje często cofnięcie się niektórych dolegliwości. Jest to jednak bardziej związane z niełączeniem pokarmów, niż z chorobliwą ideologią odżywiania się niemal wyłącznie mięsem i tłuszczem zwierzęcym. Podobny efekt uleczenia długiej listy przypadłości można osiągnąć, przechodząc na dietę wegańską.

 

Odżywianie drapieżne, przewrotnie nazwane „optymalnym” wyraźnie stępia odczuwanie na poziomie wyższych czakr, dając jednocześnie siłę motoryczną czakrom dolnym. W efekcie mamy do czynienia z osobnikami przebijającymi się przez życie z siłą pneumatycznego młota, u których na głębię zrozumienia, subtelność i empatię nie ma co liczyć.

 

Nie jest to ten rodzaj paszportu, który uprawnia do przybycia na Nową Ziemię. Zbliżamy się do takiego punktu, w którym otworzą się bramy do wielu światów. Każdy odnajdzie swoje miejsce we wszechświecie.

 

Zanim zbliżysz się do międzywymiarowej bramy, sprawdź czy "dokumenty", które sobie wyrabiasz są właściwe...

 

********************************* 

ATAKI ENERGETYCZNE

 

Kolejny czytelnik i kolejny ciekawy temat:

- Michale, mam pytanie: czy Ty też jesteś aż tak atakowany przez siły ciemności? Pytam, ponieważ od kiedy idę drogą rozwoju duchowego, dzieją się ze mną i wokół mnie takie rzeczy, że mógłbym nakręcić film grozy. Ogólnie w mojej rodzinie następuje jakiś rozpad, wszystko przede mną fruwa. Sam miewam ataki bezpośrednie - dostanę jakiś strzał i leżę w bólu cierpiąc. Czy jest na to jakaś dobra ochrona? Proszę opiekunów o ochronę, ale mam wrażenie że w kulki lecą. Chciałbym z całego serca uzdrowić swoje środowisko, ale jak to zrobi? Sam nie byłem aniołkiem w przeszłości...

 

- Oj, coś o tym wiemy... To się zaczęło dosłownie zaraz po tym, jak wykonaliśmy pierwsze kroki w stronę wyzwolenia się z systemu. Istna lawina. Jakby coś chciało nam dać do zrozumienia – „siedźcie cicho, a damy wam spokój”. Mamy to nawet zwielokrotnione, bo działamy publicznie. Prowadząc tego typu działalność jesteś wręcz wystawiony na cel. W związku z tym stosujemy wszelkie znane nam metody ochrony, co pozwala nam działać i zabezpiecza przed wprasowaniem w ziemię. Nauczyliśmy się sobie z tym jako tako radzić, nie twierdzę jednak, że zawsze jest lekko i przyjemnie. Należy zrobić wszystko, aby się chronić, ale trzeba się liczyć z tym, że nie ma takich środków, które by zapewniły ochronę w 100%.

 

Moją ulubioną taktyką jest gnać w rozwoju duchowym i w pracy dla Nowego Świata tak szybko, żeby za Tobą nie nadążali. Polecam!

 

- Czy te siły mogą atakować w sposób materialny? Wszystko mi się psuje, dokoła rożne narzędzia i mechanizmy mi nawalają, od samochodu po drobne narzędzia. Momentami nie wiem czy mam płakać czy wyć jak kojot. A w dodatku biegają po mnie energie i czuje się jak kabel wysokiego napięcia.

 

- One mają dostęp do kodowania ciągów zdarzeń, więc mogą na nie wpływać. Nie mogą tego robić w 100% ale i tak wychodzi im to nieźle. Tak, narzędzia i mechanizmy mogą się psuć, pozornie jest to przypadek, ale ilość i cel takich przypadków są precyzyjnie wymierzone.

Tym, którzy Cię pilnują bardzo zależy żeby tak Cię związać w walce, abyś nie miał czasu sobie przypomnieć tego, kim jesteś - bo wtedy będziesz dla nich szalenie niebezpieczny.

Ale Ty i tak sobie przypomnisz, prawda?

 

******************************

 

Warto przeczytać książkę Beaty Pawlikowskiej "Blondynka w dżungli".

Blondynka w Dżungli

 

Przemierzająć amazońską dżunglę, obcując z szamanami i pijąc magiczne wywary, autorka nauczyła się widzieć to, co nas atakuje, a na co nasz zwyczajny wzrok jest zamknięty. Znajdziecie w tej książce odpowiedź na to, czym są te niezbyt przyjemne zjawiska, które nas na drodze duchowego rozwoju dotykają.

 

Newsletter

Enter your e-mail, we will inform you about new articles

e-mail: contact@violetflame-merkaba.com

tel: +44 1158880510

We call back if we miss your call. Skype: violetflame-merkaba